Coraz więcej kobiet w Polsce pracuje i zaczyna doceniać swoją pracę także jako obszar związany z samorealizacją czy satysfakcją życiową. Kobiety stosunkowo niedawno poszły do pracy – w przeszłości wykonywanie jakiejkolwiek profesji zwyczajowo było domeną wyłącznie mężczyzn. Jak wiemy, istnieje sporo różnic między kobietami a mężczyznami, widocznych także w miejscu pracy. Mają one swoje przyczyny i swoje konsekwencje…

Świat biznesu niemal automatycznie kojarzony jest z męskim, agresywnym światem ostrej rywalizacji. Tymczasem coraz więcej współczesnych organizacji (działających w złożonym i niepewnym otoczeniu), osiąga sukces dzięki kulturze zarządzania opartej o wartości powszechnie uważane za bardziej „kobiece”: nastawieniu na współpracę i pracę zespołową, relacje i skuteczną komunikację, dzielenie się wiedzą i doświadczeniem, potencjał i rozwijanie tzw. zasobów ludzkich. Trend long-life learning także bardziej sprzyja kobietom: to panie chętniej się uczą i zdobywają nową wiedzę, w większym stopniu uznając konieczność ciągłego rozwoju i dokształcania – w tym także doskonalenia tzw. kompetencji miękkich. Co więcej, kobiety okazują się być bardziej elastyczneniż mężczyźni w kwestii przekwalifikowania, zdobycia i uprawiania całkiem nowego zawodu.

W okresie postransformacyjnym, który obfituje w kryzysy, panie wydają się także lepiej radzić sobie ze stresem – wykazują więcej pokory wobec brutalnej rzeczywistości, w obliczu niepowodzeń potrafią w większym stopniu korzystać ze wsparcia i pomocy innych, nie wspominając o większej trosce o własne samopoczucie i zdrowie (to mężczyźni częściej popełniają samobójstwa z tzw. „powodów ekonomicznych”, związanych z poważnym kryzysem finansowym czy zawodowym).

W całym okresie transformacji wyraźnie więcej przybyło kobiet pracujących na własny rachunek niż mężczyzn. Polki są najbardziej przedsiębiorcze w Europie – startują z własnym biznesem, bo chcą się rozwijać i odnosić sukcesy (z badań wynika, że kobiety częściej niż mężczyźni stawiają na samorealizację i rozwój zawodowy). W krajach o rozwiniętej gospodarce rynkowej obserwuje się, że kobiety częściej niż mężczyźni rezygnują z pracy na rzecz korporacji i rozpoczynają własną działalność gospodarczą  – zamiast zaliczania kolejnych szczebelków kariery wolą zająć się robieniem tego, co kochają. Założenie własnej firmy jest też łatwiejszym sposobem realizowania własnych ambicji niż przebijanie się przez szklany sufit w drodze do stanowiska kierowniczego. W Polsce decyzja o założeniu własnej firmy jest stosunkowo często dyktowana trudną sytuacją na rynku pracy: wysokim bezrobociem, trudnościami w znalezieniu pracy (w sytuacji wysokiej podaży siły roboczej pracodawcy preferują męskich kandydatów, którzy są bardziej dyspozycyjni i tradycyjnie nie obciążeni obowiązkami rodzinnymi).

Dwie trzecie firm w Polsce prowadzą kobiety (jesteśmy w światowej czołówce!). Kobiety są jednak szefami i właścicielkami najczęściej mniejszych firm, częściej też działają w branżach mniej dochodowych. Z badań wynika, że kobietom w mniejszym stopniu niż mężczyznom przeszkadza nadmierna biurokracja czy konieczność dostosowania się do zmian w przepisach, ale bardziej za to są wyczulone na niejasność przepisów, niepewność sytuacji na rynku oraz konkurencję. Kobiety działają zdecydowanie bardziej ostrożnie, wyrażają  więcej lęku przed porażką niż mężczyźni w analogicznej sytuacji; niechętnie podejmują ryzyko i często miewają problemy z szybkim podejmowaniem decyzji.

Od małego dziewczynki chwalone są raczej za tzw. zachowania pasywne (zaniechanie pewnych działań, powstrzymywanie się od określonych zachowań), a nagradzane są głównie za cierpliwość i powściągliwość. Dla porównania, to u małych chłopców rodzice i nauczyciele z dumą wspierają wszelkie aktywności, pomysłowość, innowacyjność – nawet za cenę łamania reguł. Nawet, kiedy chłopcy są karani za nieprzestrzeganie pewnych zasad czy norm, kara ma charakter „kary z przymrużeniem oka” („przynajmniej poradzi sobie w życiu”, „no chociaż umie się rozpychać łokciami  / walczyć o swoje” itp.); dziewczynki często są traktowane bardziej surowo, jeśli działają niezgodnie z odgórnie narzuconym schematem (np. „nikt nie będzie cię lubił”, „lepiej się nie wychylaj”, „nigdy nie znajdziesz sobie męża, jeśli będziesz tak postępować” itp.). Podobnie rzecz ma się w przypadku chęci zwrócenia na siebie uwagi, wyrażania własnego „ja”, podkreślenia własnej indywidualności – z tego też powodu, od małego chłopcy są lepiej przygotowani do wyrażania siebie i walki o własne potrzeby oraz przedstawiania (bez obaw) swoich żądań i własnego stanowiska. Dziewczynki uczy się raczej zorientowania na potrzeby innych oraz zaspokajanie oczekiwań otoczenia (wystarczy, że będą obserwować własną matkę – która najczęściej jest odpowiedzialna za wszystko, co dotyczący spraw domu i członków rodziny oraz za całą codzienną logistykę – także w kwestii jej przemyślenia, zaplanowania i organizacji). Stąd też u kobiet dominującą potrzebą jest chęć przypodobania się innym, bycia miłą, sympatyczną, lubianą, pomocną i troskliwą za wszelką cenę. W otoczeniu zawodowym stanowi to zarówno zasób, sprzyjający w nawiązywaniu relacji, budowaniu więzi społecznych, ale też i deficyt, który zabiera sporo czasu i energii, a często przesłania też własne potrzeby lub uniemożliwia realizację indywidulanych celów.

Co jeszcze utrudnia paniom skuteczne funkcjonowanie w pracy? Nadmierne przywiązanie do drobiazgów, które najczęściej związane jest z typowo kobiecą obsesją na punkcie dokładności i staranności. Znikąd się to nie wzięło – to dziewczynki szczególnie pilnowano w kwestii wysprzątanego pokoju, starannego pisma i czystych zeszytów, a ocenę nawet za bardzo dobre wypracowania obniżano za ślady gumki albo zagiętą kartkę zeszytu. Kobiety w dorosły świat często wchodzą z „syndromem dobrej uczennicy”: wierzą, że jeśli spełnią czyjeś wymagania i będą co do joty wykonywać czyjeś polecenia, zostaną nagrodzone jako „te najlepsze”. Niestety wiąże się to raczej z negatywnym aspektem kobiecej pracy, ocenianej  jako nadmiernie szczegółowa, niepotrzebnie perfekcyjna, mało dynamiczna  – przy niewolniczym przywiązaniu do detali, na które poświęca się masę czasu i energii, trudno się za konkretną robotę zabrać i trudno ją skończyć.  To od kobiet w pracy najczęściej się słyszy „jeszcze parę kosmetycznych poprawek”, „tylko dopracuję szczegóły”, „tylko wygładzę – nie mogę oddać tego takiego niewykończonego”. Efekt? Kobiety doskonalą coś, co jeszcze nie jest nawet zrobione, wówczas kiedy mężczyźni „wprawiają sprawy w ruch”, a konieczne poprawki wprowadzają w trakcie.

Z tego też powodu większość mężczyzn sprawia wrażenie mniej umęczonych swoją pracą, do której podchodzą z większą elastycznością i lekkością – wykonując jedynie to, co ważne i konieczne (a na pewno nie więcej, niż potrzeba); robiąc to, co zapewnia szybko widoczne rezultaty, szukając „dróg na skróty”. Kobiety natomiast pracują ciężej, niż powinny, biorą na siebie ogrom (najczęściej nieskospecjalistycznych) obowiązków (nawet ponad swoje możliwości), wykonują głównie polecenia innych i pomagają wszystkim dookoła (bo nie potrafią odmówić): toną pod stertą papierów, biegają po korytarzach biur z cierpiętniczą miną, biorą nadgodziny i najczęściej odpowiadają za żmudną pracę, która nie przynosi spektakularnych efektów (na zasadzie „ktoś przecież to musi robić” – ale pochwalić się nie bardzo jest później czym, jeśli chodzi o konkretne efekty).  Najczęściej też typowe obowiązki, którymi w pracy zajmują się kobiety, to masa drobnych rzeczy, które wymagają „robienia wszystkiego naraz”;  przez to kobiety w pracy często są oceniane jako osoby, którym trudno skupić się na jednej, najważniejszej sprawie czy ustalić priorytety działań (co panom przychodzi w pracy z większą łatwością).

Z dużym trudem przychodzi kobietom (w przeciwieństwie do mężczyzn) mówienie o swoich osiągnięciach i sukcesach. Kobiety wskazują raczej na zasługi innych osób czy na zbieg okoliczności; rzadko się „wychylają”, rzadko przedstawiają swoje zdanie, raczej starają się nie epatować swoją profesjonalną wiedzą (częściej nastawiają się na dyplomację niż konfrontację, dążą głównie do zgody i podtrzymania dobrej relacji, raczej pytają niż wyrażają jednoznaczne stanowisko, udzielają wsparcia swoim męskim partnerom, a nie fachowych, indywiudualnych ekspertyz). Panie mają też więcej trudności w negocjowaniu wynagrodzenia czy proszeniu o podwyżkę. Fakt, że to mężczyźni awansują częściej, wiąże się także z ich lepszą umiejętnością „robienia sobie dobrego PRu” w miejscu pracy – podkreślania swojego wpływu i znaczenia dla firmy, a także zdecydowanie większy entuzjazm w podejściu do wykonywanego zawodu i aktualnego zajęcia. W ramach różnych eksperymentów stwierdzono, że bez względu na zajmowane stanowisko, mężczyźni maja tendencję mówić o sobie i o swojej pracy w taki sposób, jakby zajmowali zdecydowanie wyższe miejsce w hierarchii firmy – u pań zaobserwowano zjawisko odwrotne. Kobiety wydają się być też bardziej skoncentrowane na swoich niepowodzeniach i problemach – poproszone o listę swoich błędów i porażek zawodowych, ochoczo i ze szczegółami rekonstruują długie listy wydarzeń nawet z zamierzchłej przeszłości, wówczas kiedy panowie zazwyczaj nie są w stanie przypomnieć sobie żadnego takiego zdarzenia. Mężczyźni nawet inaczej nazywają swoje zawodowe potknięcia, raczej określając  je np. jako „zmianę kierunku działania”, w najgorszym razie „zawieszenie projektu w celu redefinicji jego celów” itp. (idąc dalej tym tropem, dla przykładu: kiedy mężczyzna przytyje i nie mieści się w stare ubranie, typową jego reakcją będzie dumne: „czas na garnitury o cięciu dyrektorskim” – reakcja kobiety w tym przypadku będzie miała zgoła odmienny charakter…)

Kobiety nie mają też w zwyczaju domagać się uznania za swoją pracę – raczej przyjmują postawę oczekiwania na „bycie docenioną”. Wykonują swoje obowiązki z należytym oddaniem, „aż się na mnie poznają”. Jest to też typowe dla dążeń współczesnej kobiety w kierunku bycia doskonałą, samowystarczalną super-woman, która „daje radę” (i – w przeciwieństwie do supermanów – ma ogromne trudności w delegowaniu zadań, najchętniej robi wszystko sama). Prędzej czy później, większość super-women staje się bardzo sfrustrowana: to właśnie one najczęściej narzekają „wszystko jest na mojej głowie”,  „nie mogę się z niczym wyrobić”, kiedy lista rzeczy do zrobienia ciągle się wydłuża i nigdy się nie kończy. Dlatego często kobiety mają wizerunek pracowników zirytowanych, przepracowanych, zmęczonych, pozbawionych entuzjazmu i energii, mniej zaangażowanych, pozbawionych kontroli nad swoją pracą…

Jeśli już jesteśmy przy wizerunku, warto omówić pewne znane (nie tylko z pracy) zjawisko porozumiewawczych męskich spojrzeń czy półuśmieszków nt. kobiecej emocjonalności („ach te baby – wiadomo!”). Kobiety nigdy nie miały okazji nauczyć się wyrażania swoich „egoistycznych” potrzeb i negatywnych uczuć: jako małe dziewczynki mogły oczywiście płakać do woli, ale najlepiej ze smutku albo bezradności. Dziewczynkom nie wypadało się złościć się czy wściekać („spójrz, jak brzydko wyglądasz, jak krzyczysz!” – to najczęściej słyszały w odpowiedzi na swoje „humory”, nie wspominając o przekonaniach typu „dziewczynka powinna być zawsze miła i uśmiechnięta”). Kobiety bardziej niż mężczyźni „biorą wszystko do siebie” – oceniając to, co się dzieje i co się do nich mówi, w odniesieniu do swoich kompetencji, poczucia wartości, ważności, a także jakości relacji z innymi osobami (wbrew pozorom, to właśnie panie gorzej znoszą krytykę i dłużej o niej pamiętają…). Dlatego też częściej mają kłopoty w oddzieleniu spraw zawodowych od osobistych, problemów i zadań od relacji z ludźmi itp. Z tego wypływają też konkretne utrudnienia komunikacyjne – głównie w zakresie niewypowiedzianych potrzeb i oczekiwań (kobiety częściej zakładają, że ktoś powinien się czegoś domyśleć i są urażone, jeśli nie odgadnie się ich intencji).

Szczególnie cenną umiejętnością, którą warto byłoby doskonalić, myśląc o poprawie swojego funkcjonowania w miejscu pracy, jest asertywność. Kształtowanie asertywnej postawy i uczenie się asertywnej komunikacji wspomaga kobiety w wyrażaniu własnych potrzeb, oczekiwań, radzeniu sobie z krytyką i wyrażaniu negatywnych emocji. Trening komunikacji, zarządzania sobą w czasie, radzenia sobie ze stresem czy inteligencji emocjonalnej, przygotowane specjalnie pod kątem specyficznych potrzeb kobiet w miejscu pracy, pozwolą w pełni wykorzystać najlepsze atuty pań i jednocześnie wskazać na to, czego z korzyścią dla siebie można nauczyć się biorąc przykład z mężczyzn ;)

Warsztat dotyczący powyższej tematyki „Kobieta w pracy, czyli jak skutecznie radzić sobie w męskim świecie” poprowadziłam podczas poznańskiej edycji Festiwalu Psychologiczno – Rozwojowego dla Kobiet Progressteron w marcu 2012 (o zajęciach można przeczytać tutaj).

Wszystkich zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z moją ofertą szkoleń – czekam na Wasze pytania, propozycje, sugestie! (kontakt@beatadranikowska.pl)

Materiały:
• Alchemia kariery – J. Santorski , G. Turniak , JS & Co Dom Wydawniczy,  Ożarów Maz. 2011
• Grzeczne dziewczynki stoją w miejscu… a przebojowe kobiety robią karierę – K. White, MT Biznes, Warszawa 2008
• Komunikacja bez barier  – B. Kozyra, MT Biznes, Warszawa 2008
• http://www.rowniwpracy.gov.pl/50/gender-mainstreaming/kobiety-na-wysokich-stanowiskach-w-biznesie.html
• http://www.egospodarka.pl/71402,Przedsiebiorczosc-kobiet-w-Polsce,1,39,1.html